Poskromienie paździerza, czyli renowacja mebli kuchennych

Zmierzyłam się z trudnym przeciwnikiem, bardzo popularnymi w latach 90-tych szafkami z płyty pokrytej wytłoczką z tworzywa sztucznego.

Fronty były w większości w kiepskim stanie. Plastikowa warstwa wierzchnia popękała na brzegach i miejscami odkształciła się.

Na pierwszy ogień poszły szafki górne. Rozpoczęłam od demontażu szerokiego gzymsu, który znacznie obniżał i zaciemniał pomieszczenie, mimo wbudowanych lampek halogenowych. Następnie zdemontowałam fronty szafek i odarłam ze „skórki”. Plastikowa okładzina nie była w najmniejszym stopniu zespolona z płytą. Zeszła bez problemu.

Ponieważ faktura ogołoconych drzwiczek była miejscami chropowata, wymagała przeszlifowania. W planach były gałki zamiast uchwytów, dlatego konieczne było też zaszpachlowanie dotychczasowych otworów.

Do pomalowania szafek użyłam farb Renowacja Kuchnia & meble kuchenne  V33. Malowanie wykonałam wałkiem welurowym. Chodziło mi o gładkie wykończenie. Sądzę, że inny wałek o krótkim, syntetycznym runie jak flock (flokowany), mikrofaza czy gąbka sprawdzi się równie dobrze.

Na froncie, gdzie pozostawiłam okładzinę, pierwsza warstwa kryła dość słabo, a wałek się ślizgał. Kolejne warstwy nałożyłam już bez problemu. Na pozostałych frontach, pozbawionych plastikowej wytłoczki, farba miała od razu lepsze krycie i przyczepność, ale wykończenie było bardziej matowe.

Po 3 warstwach różnica w wykończeniu powierzchni zatarła się. W przypadku szafek górnych nałożyłam 4, a miejscami nawet 5 warstw farby. Zwracam jednak uwagę, że była to farba biała. Z mojego doświadczenia wynika, że pigmentacja jest w przypadku tego wariantu zawsze słabsza niż dla farb kolorowych.

Potwierdziła to aplikacja farby szarej (marengo) na szafki dolne. W zasadzie już po drugiej warstwie krycie było zadowalające. Położyłam jednak 3 warstwy zgodnie z instrukcją producenta.

Nie do końca byłam grzeczną dziewczynką i w ogóle nie stosowałam się do wskazań odnośnie czasu schnięcia między warstwami (12÷24h). Po prostu nie miałam na to czasu. Farba schnie bardzo szybko, więc kolejne warstwy nanosiłam w odstępach 1÷2h. Zignorowałam też zalecenie dotyczące ochrony powłoki do czasu uzyskania pełnych właściwości – 20 dni. Szafki zmontowałam i wypełniłam klamotami już po dobie. Jedna z szafek pozostała otwarta i pomalowana również w środku, tak więc wyposażenie ustawiałam bezpośrednio na świeżej powłoce.

Podsumowanie:

1. Użyte materiały i koszty (2016 r.):

  • farby V33: ok. 1l farby białej i ok. 1l farby szarej (marengo) = 128 zł,
  • 2 wałki welurowe + kuweta malarska = 20 zł,
  • taśma malarska = 10 zł,
  • masa szpachlowa do drewna = 7 zł,
  • szpachelka = 5 zł,
  • papier ścierny gradacja 180 i 220 = 16 zł
  • gałki FÅGLAVIK (Ikea, 14,99 zł/ 2 szt.) 12 szt. =  89,94 zł,
  • uchwyty FÅGLEBODA (Ikea, 19,99 zł/ 2 szt.) 2 szt. = 39,98 zł,

RAZEM: ok. 316 zł/ 4 dni roboty, bez specjalnego pośpiechu/ 1 osoba

2. Ocena farby

  • farba nie należy na najtańszych: 128 zł/2l, ale wydajność jest bardzo dobra, ponadto nie wymaga podkładu ani warstwy zabezpieczającej np. lakieru,
  • ma bardzo słaby zapach, niedrażniący,
  • dobrze się aplikuje, samopoziomuje się – nie widać śladów po wałku ani zacieków, nie pryska podczas malowania wałkiem,
  • farba rozcieńczalna wodą,
  • szybko wysycha,
  • po kilku dniach nabiera odporności na zadrapania i uderzenia,
  • daje gładkie, satynowe/ lekko błyszczące wykończenie, powierzchnia dobrze zmywa się wilgotną ściereczką – w sam raz do kuchni,
  • na tym etapie nie mam żadnych zastrzeżeń, ale miarodajnie będzie można ją ocenić za rok lub dwa.

Wszystkich, którzy wahają się czy rzucić wyzwanie brązowym, plastikowym potworom, zachęcam do podjęcia rękawicy. Okazało się, że wcale nie jest to takie trudne i daje sporo satysfakcji. Zwykle jest to tylko początek zmian. Dla mnie kolejnymi etapami będą: montaż odpowiedniego oświetlenia w kuchni, wykończenie otwartej szafki ramą z listwy ozdobnej oraz pomalowanie kafli.

Całusy 😉

Justyna

Rekomendowane artykuły

Pinterest
Pinterest
fb-share-icon