Cieplarnia z poliwęglanu – podsumowanie 1 sezonu

Jeśli kochasz pomidory pod każdą postacią, nieuchronne jest że wcześniej czy później zapragniesz je uprawiać. Ta miłość była jedynym powodem dla którego zakupiłam cieplarnię z poliwęglanu. To nie jest tania rzecz, ale efekty pierwszego sezonu potwierdzają że warta swojej ceny.

O cieplarni

Cieplarnię kupiłam od producenta – firmy Szklarnie Evex. Podkreślę, że nie jest to żadna współpraca. Od A do Z czyli od pierwszego kontaktu i doboru produktu do moich potrzeb aż do momentu montażu całej konstrukcji na mojej działce – firma zasługuje na same superlatywy. Przemili ludzie, a zamówienie zrealizowane solidnie i w terminie. Cud, miód i orzeszki 🙂

Zamówiłam:

  • tunel o wymiarach 4 m x 3 m z poliwęglanu 4 mm z filtrem UV, na stelażu ze stali ocynkowanej,
  • 2 okienka otwierane samoczynnie przez specjalne siłowniki,
  • tzw. fundament drewniany,
  • transport i montaż.

Lokalizacja tunelu

Cieplarnia stanęła na trawniku przylegającym do ogródka warzywnego. Miejsce jest dobrze nasłonecznione. Jabłonie, które widać na drugim planie cieniują tunel późnym popołudniem. Okazało się to korzystne, szczególnie w drugiej połowie sierpnia, w czasie upałów. Dzięki tej ażurowej osłonie liście pomidorów nie były poparzone. Nie musiałam cieniować tunelu.

To umiejscowienie ma jeszcze jedną zaletę. W moim warzywniku jest mnóstwo kwiatów przyciągających zapylacze, które odwiedzą również tunel i zapylą pomidory.

Przygotowanie podłoża

Montaż odbył się jesienią. Po ustawieniu tunelu przekopałam trawę z obornikiem, potem przejechałam po tym glebogryzarką i zostawiłam na zimę. I to był błąd. Ponieważ w szklarni nie pada deszcz (szok i niedowierzanie!) trawa nie zgniła i spokojnie poczekała do wiosny, żeby puścić bujne świeże pędy wzmocnione obornikiem. No więc, trzeba było wyrwać kępy trawy pazurami. Wyrwy uzupełniłam kompostem, a na wierzch poszła 10 cm warstwa ziemi do warzyw (kupiona w workach w sklepie ogrodniczym).

Podlewanie

W tunelu nie ma automatycznego systemu nawadniania. Warzywa podlewałam deszczówką, którą zbierałam w beczkach podstawionych pod rynny. Kiedy deszczu nie było, beczki napełniałam wodą z wodociągu. Pod koniec dnia, kiedy woda się ogrzała, transportowałam ją do tunelu przy pomocy pompy głębinowej i węża ogrodowego. Zaletą beczek jest również możliwość dodania do wody np. gnojówki z pokrzyw i dokarmienia roślin. Na razie system sprawdził się i zamierzam go utrzymać przez kolejny sezon.

Marzec – sałaty i rzodkiewki

W drugiej połowie marca posadziłam w cieplarni sałatę masłową i wysiałam rzodkiewki.

We wpisie Rozbudowa ogródka warzywnego wspominałam, że wraz z sąsiadem sprawdzaliśmy i porównywaliśmy temperatury – on w tunelu foliowym, ja w moim tunelu z poliwęglanu. W moim tunelu było ok 7 stopni więcej. Kto uprawia rośliny w tunelach wie, jak trudno je utrzymać w okresie wiosennych przymrozków. Te 7 stopni robi ogromną różnicę. Dzięki cieplarni mogę zacząć uprawiać warzywa i rozsady o 2 miesiące wcześniej.

Nie planuje stosować w tunelu żadnych urządzeń nagrzewających powietrze. Głównie z powodu łatwopalności poliwęglanu.

Maj – sadzenie i wiązanie pomidorów

W maju sadzonki pomidorów wyhodowane na parapecie trafiły wreszcie do cieplarni.

Posadziłam głownie odmianę Baron. Jest to pomidor wysoki, obficie owocujący. Ma regularne, gładkie owoce średniej wielkości. Liście są odporne na uszkodzenia, dużo mniejsze niż np. u pomidora malinowego. Dzięki temu nie zbiera się na nich wilgoć, która może być zaproszeniem dla chorób grzybowych. Barony mają wyraźny, kwaśno-słodki smak. Są bardzo aromatyczne i mięsiste. Nadają się do jedzenia od razu po zebraniu jak i na przetwory.

Pomidory prowadziłam na jednej łodydze. Przy każdej sadzonce umieściłam palik, do którego przywiązałam sznurek. Drugi koniec zamontowałam do sufitu tunelu. Sznurek będzie oplatał łodygę i stabilizował ciężki (od pomidorów) krzak.

Czerwiec – intensywny wzrost

Czerwiec był dla mnie szalenie przyjemnym czasem. Codzienna rutyna rozpoczynała się wcześnie rano. Drzwi do szklarni trzeba było otworzyć, jak tylko słońce musnęło poliwęglan. Same okienka nie wystarczyły do utrzymania odpowiedniej temperatury i wentylacji. Owszem, okazały się bardzo pomocne, ale nie załatwiły sprawy.

Rośliny szybko rosły. Po wejściu do tunelu intensywny zapach pomidorów wręcz odurzał. Codzienna pielęgnacja polegała wietrzeniu tunelu, usuwaniu tzw. wilków z roślin, obserwacji czy nie pojawiają się jakieś choroby. Podlewanie odbywało się 2 razy w tygodniu. W pierwszym sezonie nie stosowałam żadnych oprysków.

Rośliny obficie kwitły, a tunel był chętnie odwiedzany przez zapylacze.

Grube łodygi systematycznie owijałam wokół sznurka. W tym sezonie ziemi nie ściółkowałam. Ponieważ podłoże miało tendencję do zbijania się, regularnie spulchniałam powierzchnię pazurkami ogrodniczymi. Zapewniło to lepsze wnikanie wody w glebę.

Lipiec – owocowanie

W lipcu krzaki obsypały się owocami. Aby zapobiec chorobom grzybowym, stopniowo usuwałam dolne liście najbardziej narażone na kontakt z wodą podczas podlewania.

Sierpień – czas zbiorów

Moje pomidory zaczęły dojrzewać wraz z początkiem sierpnia. Muszę przyznać, że nie mogłam się doczekać tego momentu. Pierwszy zebrany owoc zjadłam prosto z krzaka. Przepyszny!

W sierpniu kontynuowałam usuwanie dolnych liści, aby zapewnić lepszą wentylację i skierować cały wysiłek witalny rośliny w dojrzewanie owoców. Na tym etapie wzrostu rośli sięgnęły już sufitu. Usunęłam górne pędy, aby zahamować dalszy wzrost. Pewnie zapytacie: a co z nowymi kwiatami i owocami? Nie miałyby szansy dojrzeć przed zakończeniem sezonu. Stąd decyzja także o ich usunięciu.

Wrzesień – poplon

Jak widać na zdjęciu poniżej, z połową września praktycznie zakończyłam uprawę. Krzaki z których zebrałam wszystkie owoce usuwałam na bieżąco.

Po usunięciu ostatniego krzaczka, ziemię lekko spulchniłam i wsiałam gorczycę. Będzie nawozem zielonym, który wzbogaci glebę na przyszły rok.

Październik – przekopanie gleby z poplonem i obornikiem

W październiku przekopałam ziemię w tunelu wraz z podrośniętą gorczycą i obornikiem. To dopiero początek mojej przygody z uprawą pomidorów w cieplarni i muszę „wyprodukować” zasobne i pulchne podłoże pod przyszłe lata. W październiku i listopadzie regularnie podlewałam podłoże w tunelu, aby dżdżownice i mikroorganizmy popracowały w glebie.

Do zobaczenia wiosną.

Całusy 😉

Justyna

Rekomendowane artykuły

Pinterest
Pinterest
fb-share-icon